wtorek, 12 stycznia 2010

Podsumowując tydzień:

I cóż-zaczął się kolejny tydzień i są kolejne wyzwania do zrealizowania... Poprzedni tydzień był bardzo korzystny-trening został wykonany bardzo poprawnie,dieta porządna (rośnie liczba produktów których nigdy nie lubiłam ateraz dzielnie zjadam dla moich mięśniorków:) suplementacja idealna-wszystko dopięte na ostatni guzik i zorganizowane bez żadnych zarzutów. Podsumowując tydzień:
*poniedziałek-barki i triceps. Barki ustawione na początku tygodnia bo są partią priorytetową: tu mam najwięcej do zrobienia i nadgonienia reszty. Trening był porządny. Miałam tylko problem ze wznosami bocznymi bo moje nieszczęsne łokcie nie chcą coś iść do góry nad barkami:( W końcu zrezygnowana porzuciłam hantle i przeniosłam się na maszynę. tam przynajmniej ruch jest idealny.
*wtorek-plecy. Martwy ciąg idealnie-ciężar zadowalający-wstałam z 45kg na 12 powtórzeń. Zostałam doceniona i pochwalona przez jednego ze "starych wyjadaczy". Trening ciężki i bardzo obszerny ale bardzo pozytywnie.
*środa. Zakwasy na plecach i tylnich aktonach barków bardzo duże. Miały być aeroby ale ze względu na zmęczenie organizmu i dokuczające zakwasy zarządzono pełną regenerację i dzień przerwy (i nie ukrywam,że wpływ na to miały także zakwasy mojego Ukochanego na nogach:p)
*czwartek-klatka i biceps. Wreszcie! mój ulubiony trening:) czekałam na niego od poniedziałku. Było w porządku-nowy zestaw ćwiczeń-brak mojego ukochanego wyciskania sztangi na płaskiej i innych hiciorów,które dają najwięcej radości ale cóż-trzeba dawać mięśniom nowe doznania i tym samym okazję do wzrostu.
*piatek-nogi. Trening obszerny. Początkowo chciałam rezygnować z wykroków ze zwgledu na dokuczające mi znów kolano ale w końcu zrobiłam-ale bez szaleństw. Zwiekszyłam ilośc powtórzeń wszędzie do 20-nie będe robić nóg typowo masowo. Nogi rosną mi jak szalone-wystarczy im chwila porządnego treningu na solidnych ciężarach i masowych powtórzeniach i mięśni przybywa szybko. W porównaniu do wciąż za chudej góry-nogi są za duże. Muszę poprawić proporcje-przymasować górę i coś podrzeźbić nogi i utrzymać je w takim stanie w jakim są. Tylko łydki trzeba pokatować-długie mięśnie ciężko ładnie wyrzeźbić:(
Podczas serii na łydki nieopatrznie znów naraziłam kolano. Bolało do wieczora.
*sobota-trening aerobowy. Najpierw mój brzuch został skatowany treningiem prowadzonym przez jednego z trenerów-Patryka. Dojechał mnie tym niesamowicie. Niestety większość aerobów była zajęta:\ chwilę połaziłam po bieżni ale kolano dokuczało więc przeniosłam się na rowerek poziomy,którego nie lubię. Tylko pupa mnie bolała od siedzenia na nim a szału nie było-bardzo spokojnie i delikatnie. Także z uwagi na kolano!
*niedziela-przerwa i pełna regeneracja przed poniedziałkiem. Zakwasy na brzuchu jakich nigdy jeszcze nie miałam-ani się podnieść,ani zaśmiać... Rewelacyjny ten trening brzuchowy.

Suplementacja:
Czuję się w porządku. Mam wrażenie,że Bio-błonnik przyspieszył mi jeszcze przemianę materii,
na efekty działania cla i chromu trzeba będzie poczekać,Animal shock nadal daje dobrą pompę na trening chociaż się już kończy powolutku,hmb i aminokwasy działają niezauważalnie:p działają antykatabolicznie i uzupełniają pulę wolnych aminokwasów we krwi. Kreatyna świetnie-ciągle chce mi się pić i ciągle chce mi się sikać,mięśnie naciągnęły już wodę-w bicepsie przybyło 0,5cm dzięki temu.

Waga w sobotę pokazała równo 52kg-spodziewałam się trochę więcej (po naciągniętej wodzie dzięki kreatynie) ale to dopiero 1szy tydzień cyklu. Ciekawe ile mi zostanie jak woda zejdzie...
Wciąż jest za chudo-zwłaszcza góra!

bilans zrobiony-teraz do roboty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz