niedziela, 21 lutego 2010

Analiza składu ciała-wyniki

Miałam ogromną przyjemność poddać się analizie składu ciała profesjonalną wagą używaną w gabinetach dietetyków,fitness klubach,ośrodkach spa oraz nawet w niektórych szpitalach.
Fajna sprawa dowiedzieć się takich szczegółów o sobie-i jest to świetna wyjściowa baza danych do porównywania później i obiektywnej oceny efektów-bo tak na lustro też nie jest do końca dobrze: raz się wydaje,że się wyglada dobrze-raz,że źle. Jest to mało obiektywne. Mierzenie obwodów też zawodzi bo nie do końca wiadomo czy przybyło nam tkanki tłuszczowej,suchej masy mięśniowej czy naciągnęliśmy wody-a może wszystkiego po trochę:p
Jak macie możliwość poddaniu się takiej analizie to naprawdę warto. Na podstawie danych możecie dużo ciekawych rzeczy dowiedzieć się o sobie,mieć gotowe dane,podjąć decyzje dotyczące rekompozycjii ciała,co jeszcze trzeba poprawić,nad czym popracować no i można porównać jeśli powtórzymy to po jakimś czasie.

Oto chwila prawdy-moje wyniki:
(dane piszę po polsku ale podaję też orginalne znaczniki z angielskiego jakby ktoś nie mógł zrozumieć znaczenia a sam był zważony taką wagą)

18/lutego/2010 godz. 19:18
typ budowy ciała/Body Type: Athletic/atletyczne
płeć: kobieta
wiek: 22
wzrost: 164cm
waga (z dokładnością do 0,1kg): 51,0kg
tkanka tłuszczowa/fat%: 18,5%
masa tk.tłuszczowej/fat mass: 9,4kg
masa mięśni/muscle mass: 39,5kg
całkowita woda worganizmie/TBW: 29,6kg
woda w oranizmie: 58,0%
masa kości/bone mass: 2,1kg (nie wiedziałam,że kosteczki są takie leciutkie:p)
BMR (i tu podają różnie: raz że jest to podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne na dobę a raz,że jest to spoczynowa ilości kalorii spalanych przez suchą masę mięsniową w ciągu jednej doby...): 5347kJ czyli 1278kcal
wiek metabliczny/metabolic age: 12 (błyskawiczna przemiana materii:)
BMI: 19,0

Ogólnie jestem z tych wyników zadowolona-przyzwoita ilość moich upranionych mięśni,tkanka tłuszczowa na minusie (norma u kobiet zaczyna się od 21%-wykres pokazał tłuszcz sporo poniżej zera)
Metabolizm rewelacyjny (jednej młodziutkiej dziewczynie pokazało wiek metaboliczny 40latki), tylko wody coś mało-w ogóle jako,że przyjmuję monohydrat kreatyny,który wiąże wodę w mięśniach powinno jej być raczej więcej.
Muszę zacząć więcej pić!
BMI wskazuje granicę między wagą normalną a niedowagą ale BMI to trochę zawodny wskażnik. Mojemu Grześkowi wyszło na granicy z nadwagą-a gruby nie jest a jedynie umięśniony. Gdy policzyłam BMI jednego ze słynnych kulturystów-Lee Priesta,który przy wzroście zaledwie 163cm osiągnął dużą wagę (wielkie mięśnie)wyszło,że ma otyłość drugiego stopnia:D

Za jakiś czas powtórzę i porównam. Aby tylko do przodu.

18/luty

sobota, 20 lutego 2010

Sesja-sesją a treningi-treningami. SO...TRAIN HARD!

Nic nie piszę bo sesja w pełni-zajmuje mi to sporo czasu i energii-póki co poprawka czeka mnie tylko z logiki-zreszta tak jak 70-80% roku więc źle nie ma. Do 8 marca powinnam mieć już wszystko zdane,więc i więcej luzu będzie.
Pomimo sesjii i związanych z nią komplikacjii treningi są prowadzone na najwyższym poziomie. Kończę właśnie drugi tydzień nowego planu treningowego ułożonego przez Wawę,oto i on:


I. Barki i triceps:
barki
-unoszenie hantli przed sobą uchwytem młotkowym na prostych rękach 12,12,10,10
-wyciskanie na maszynie w pionie 8,8,6
-podciąganie drązka pod brodę/wznosy boczne hantli* 8/16, 8/16, 8/16, 8/16
*seria łączona
triceps
-francuskie wyciskanie sztangą łamaną 12,12,8,8
-pompki na poręczach 6,6,6
-podchwyt/nachwyt na bramie drążkiem prostym* 8/16, 8/16, 8/16, 8/16

II.Plecy:
-martwy ciąg na prostych nogach 12,8,8->15*
*seria z twz "dobiciem" czyli ściąganiem ciężaru po mniejszej il powtórzeń i dobicie miejszym ciężarem,większą ilością powtórzeń.
-wznosy tułowia na ławce rzymskiej 2xmax
-przyciąganie uchwytu na maszynie na jedną rekę 12,8,6,6->15*
-przyciąganie drążka nachwytem na bramie 12,12,12
-ściąganie drążka wyciągu górnego pod brodę szerokim chwytem 12,12,8,8->15*
-ściąganie drążka wyciągu górnego podchwytem 8,15
+tył barków:
-unoszenie rąk do boków z hantlami w leżeniu przodem na ławce 15,10,10,15,15

III.Klatka i biceps:
klatka
-wyciskanie sztangi na ławce poziomej 12,12,6,6,6
-rozpiętki na maszynie 15,15,8->15*
-wyciskanie sztangi na skosie 8,8,8
-wyciskanie hantli na skosie 15,15
biceps
-uginanie przedramion z hantlami z supinacją w końcowej fazie ruchu 15,12,12
-uginanie przedramion ze sztangą prostą stojąc 8,8,8->20*
-uginanie przedramion na modlitewniku-gryf łamany 10,8,15,15

IV.Nogi:
-przysiad na maszynie/prostowanie podudzi na maszynie* 10/20, 10/20, 10/20, 10/20
-odwodziciele 12,10,8,15,15
-przywodziciele 12,10,8,15,15
-uginanie podudzi na maszynie 15,15,8->15*,8->15*
-wspięcia na palce na łydki 10,20,10,20,10,20

Tak to teraz wygląda:) Muszę przyznać,że ten trening podchodzi mi znacznie lepiej od poprzedniego dlatego też bardzo się z niego cieszę i wykonuję go z tym większą przyjemnością.
Gorzej z treningami aerobowymi-i to nie dlatego,że mi się nie chce czy coś tylko dlatego,że zaczął się znienawidzony czas dla prawdziwie ćwiczących czyli nalot tzw "sezonowców". Ale o tym kiedy indziej w osobnej notatce bo to temat tyleż irytujący co ciekawy.
Tak czy siak-maszyny aerobowe są okupowane od 7:00 rano do późnego wieczora. Przyjechałam specjalnie w środę (bo była przerwa w treningu siłowym) i nic:( Musiałam wrócić i przyjechałam na darmo-do każdej maszyny stała co najmniej dwuosobowa kolejka.
Skończą się te tłumy jak się skończy sezon...

poniedziałek, 8 lutego 2010

Harder, better, faster, stronger...

Minęło właśnie 5 tygodni mojego treningu na planie rozpisanym przez Wawę...
Zgodnie z wszelkimi zasadami trening trzeba zmienić-pomiędzy 4 a 6 tygodniem organizm już bardzo mocno przyzwyczaja się do konkretnego rodzaju wysiłku, który równocześnie staje się już bezsensowny. Trzeba dostarczyć organizmowi nowych bodźców, aby mógł dalej rozwijać się, realizować cel, iść do przodu zamiast pozostać w stagnacjii. Dlatego właśnie uważam, że zajęcia typu fitness są mało warte-wyobraźcie sobie wysiłek podejmowany ciągle np 3 razy w tygodniu w niezmienionej formie-ciągle ta sama intensywność, te same obciążenia (na fitnessie najczęściej jest to właśnie obciążenia swojej masy ciała, ewentualnie jakieś małe hantelki), te same zajęcia... Przez pierwszy miesiąc organizm adaptuje się do tego wysiłku-może zbić trochę z wagi,żeby było lżej, mogą rozwinąć się nieco mięśnie np na nogach przygotowując się tym samym do wydajniejszego i lepszego uczestnictwa w zajęciech, pojawiają się pierwsze zakwasy-a po upływie miesiąca... NIC! Koniec rewelacjii, organizm przyzwyczajony do takiego a nie innego wysiłku poprostu go sobie wykonuje z coraz mniejszymi trudnościami i z coraz mniejszym nakładem sił.
A tymczasem aby móc cały czas iść do przodu cały czas musi być ciężko-gdy jest lżej-zwiększamy obciążenie, gdy robi się łatwiej robimy więcej powtórzeń, podkręcamy intensywość, zmieniamy metody i całe schematy treningowe, trzeba zmieniać rodzaje ćwiczeń-włókna mięśniowe muszą być atakowane pod różnymi kątami. Tylko taka strategia gwarantuje efekty-dokładnie tak samo sprawa wygląda w odchudzaniu-gdy staniecie w miejscu trzeba wprowadzać zmiany. Generalnie trzeba zawsze robić tak,aby było ciężko. Gdy jest lekko,wykonuje się trening automatycznie i monotonnie dzieje się źle...

I dokładnie z tego powodu zmieniam trening. Przyszła teraz chwila na refleksje, ocenę efektów i skuteczności-wrzucę dziś jakoś swoje obecne wymiary. Trzeba się będzie pomierzyć, zważyć, wiedzieć jak to wygląda i na czym stoję. Dieta zdecydowanie do poprawy-a raczej do pilnowania. Coś się osttanio rozpasałam z jedzeniem nieodpowiednich rzeczy a jak już zacznę to potem ciężko mi przestać. Dziś jak narazie było wzorcowo i tego się trzeba trzymać. Mam już nową strategię swojej diety i będę musiała się tego trzymać.
Pokończyły mi się suplementy-został mi już tylko No Explode z BSN, monohydrat kreatyny i aminokwasy. Muszę pouzupełniać zapasy-zwłaszcza coś antykatabolicznego by się przydało-przeglądałam dziś allegro i sklep sfd i mam już pewne pomysły co do tego co by dokupić.

Nie wiem jeszcze jakie zmiany zostaną wprowadzone do treningu-jeszcze nie miałam okazji dziś porozmawiać z Wawą-ja to bym najchętniej pozmieniała prawie cały plan, bo wielu ćwiczeń z obecnego nie lubię tzn czuję,że mi nie służą np uginanie przedramion na bramie ze sznurem-o wiele bardziej czułam bicepsy wykonując uginanie ze sztangą zwykłą,łamaną czy młotkową-chyba wrócę do tych ćwiczeń,zwłaszcza,że dość dawno nie robiłam ich.

Jak by nie było jedno jest oczywiste-ma być mocno,ostro,intensywnie.

HARDER,BETTER,FASTER,STRONGER!

środa, 3 lutego 2010

Elitarny sport...

Kiedy robisz coś innego niż ogół społeczności, może nie do końca znanego innym trzeba przygotować się na to, że będziesz dla innych czymś dziwnym, jakims ewenementem... Trzeba mieć nie lada silny charakter, być upartym i pewnym swego aby wytrwać na mało popularnej drodze... Fitness sylwetkowy jest sportem raczej niszowym, elitarnym pod względem poświęcenia, tak naprawdę jest bardzo mało znany zwyczajnym ludziom. Przede wszystkim na hasło "fitness" każdy ma przed oczami zajęcia z fitnessu a mianowicie kilka panienek podskakujących do muzyki w pokoju obwieszonym lustrami. Tak naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę, że fitness sylwetkowy jest znacznie bliższykulturystyce niż aerobicowi. Wymaga on treningów siłowych z ciężarami-i to nie małymi, wymaga diety, dużo poświęceń i samodyscypliny. Od kulturystyki odróżnia go jedynie objętość masy mięśniowej jaką trzeba wypracować.

Zawodów w kulturystyce czy fitnessie nikt nie ogląda w tv-nie wiem nawet czy jakieś stacje je emitują-ja gdy chcę obejrzeć relację z zawodów oglądam filmiki na portalu http://www.musculardevelopment.pl/, podejrzewam, że mało kto bedzie w stanie wymienić jakiś polskich kulturystów czy fitnesski-nie ma się co oszukiwać, nie jest to sport popularny i z niewiedzy o nim rodzi się wiele stereotypów i uprzedzeń. Nie bardzo rozumiem dlaczego na hasło "chłopak z siłowni" większość ludzi przywołuje sobie obraz napakowanego karka,ogolonego na łyso,ze złotym łańcuchem na szyi, w bmw i z ilorazem inteligencjii równym krawężnikowi... Przewinęłam się już przez 3 różne siłownie (jeśliby nie liczyć mojej ukochanej siłki przed remontem i miejsca zastępczego na czas remontu..) i typków pasujących do tego stereotypowego opisu było zaledwie kilku. Są to zupełnie noermalni ludzie-studiują,pracują,niektórzy mają już żony i dzieci-nie ustepuja swoim IQ ogółowi społeczeństwa a pod względem gotowości do poświęcenia i siły charakteru przewyższają statystycznego człowieka... Z niewiedzy biorą się uprzedzenia i rodzą się krzywdzące stereotypy.

spotykam się z bardzo różnymi opiniami na swój temat w kwestii moich treningów:
ludzie przychodzący pierwszy raz na siłownię patrzą na mnie ze zdziwieniem-zwłaszcza faceci gapią się jakbym z kosmosu zleciała:D Widać też,że jest im głupio,że nieraz targam ciężary większe od nich. Stali bywalcy mnie już znają: podziwiają i szanują. Ten szacunek wiele dla mnie znaczy zwłaszcza,że dość długo musiałam na niego pracować. Panienki przychodzące na siłownię patrzą jak na wariatkę-podczas kiedy one chichoczą z koleżanką,machając niespiesznie nogami na jakiejś maszynie z w zasadzie zerowym ciężarem-jakaś mała,czarnowłosa dziewczyna zapiernicza z ciężarami razem z facetami. Zdaży się,że ktoś z nowicjuszy podejdzie,zagada,popyta,powie,że podziwia... Ogromne przerażenie z kolei budzi u facetów widok,kiedy po treningu biorę odżywki. Siadam wtedy przy barze odżywkowym: robię sobie kreatynę,biorę HMB i aminokwasy. Zjadam kilka wafli ryżowych,żeby uzupełnić utracony podczas treningu glikogen...

Znajomi i ludzie,których poznaję nie chcą wierzyć. "Czym się interesujesz?" -"trenuję fitness sylwetkowy,no wiesz...podnoszę ciężary..." nikt nie chce wierzyć,wszyscy się dziwią,pada lawina pytań: a ile wyciskam, a po co to robię, a czy chcę wyglądać jak kulturystka, a co jem, a co biorę, a jak ćwiczę... Każą pokazywać i napinać mięśnie:D Wiem,że może moja osoba jakoś nie pasuje do wizerunku kogoś,kto podnosi ciężary ale...to może i lepiej. Lubię łamać konwenanse:p Ludzie nie rozumieją dlaczego odmawiam sobie słodyczy,czemu nie pijam alkoholu,po co tyle razy w tygodniu chodzę na silownię...

Rodzina uważa,że oszalałam:D Gdy wspomnę w domu,że mam zakwasy Babcia zaraz zaczyna "no i po co się tak męczysz?!" Tata uważa,że niepotrzebnie ćwiczę,biorę odżywki,trzymam dietę skoro kulturystką już i tak nie zostanę:D Ciężko jest mi z nimi walczyć o jedzenie-całe szczęście,że mieszkamy osobno i jem to co potrzebuję-Oni wkurzają się,że gdy przychodzę do nich to nieraz przynoszę własne jedzenie specjalnie przygotowane,że odmawiam słodyczy,ciast,że nie chcę jeść tego co mi proponują...

Nie jest łatwo... Ale warto!