środa, 28 lipca 2010

Show must go on

Wczorajsze wieczorne odwiedziny na blogu i komentarz Anonimowego gościa "czy jest tu ktoś jeszcze?" stały się bodźcem do napisania czegoś w końcu. Wiem, wiem-miałam już pisać regularnie ale nie jest to wcale takie łatwe, nie żebym jakoś narzekała czy coś ale naprawdę mam problemy z czasem, żeby siąść i napisać kilka zdań.


Co słychać u mnie?! Tak dużo, że nawet nie wiem od czego zacząć. Musiałam niestety zrobić sobie przerwę od mojego ukochanego treningu masowego na dużych ciężarach i małą ilością powtórzeń-po pierwsze robię go już zbyt długo (co prawda w różnych konfiguracjach ale jednak główny zarys pozostaje taki sam) a po drugie mamy lato, ostatnie intensywne upały dały się mocno we znaki i nie trudno się domyślić, że taka pogoda nie sprzyja nabieraniu nowej masy. Ćwiczę więc rzeźbowo-niby wydaje się to treningiem lżejszym ale wcale takim nie jest. Krótkie, zaledwie 30sekundowe przerwy, serie łączone, super serie, ciężary co prawda mniejsze ale za to duużo powtórzeń-w seriach po 18-16-14. Przyznaję, że męczy mnie ten trening i wcale nie cieszy. Brakuje mi uczucia pompy, mocnego zmęczenia mięśni, porządnych zakwasów. Powinnam robić codziennie po godzinie aerobów, żeby się należycie wyciąć ale z tym bywa różnie bo nie jestem z stanie przychodzićna siłownię na tyle wcześniej, żeby zrobić spokojnie i trening i mieć jeszcze 1h na trening cardio.
Odstawiłam narazie kreatynę i suple przedtreningowe, jem za to spalacza (choć szkoda, że tych aerobów mało bo się marnuje), hgh day & hgh night z Activlabu (zwiększają produkcję hormonu wzrostu) i włączyłam na stałe do suplementacjii Omega 3 bo jednak ciężko dostarczyć ich odpowiednią ilość z samego tylko pożywienia.

Czekam na skończenie tego treningu, teraz trwa ostatni już tydzień tego planu, co prawda dał mi ten plan trochę korzyści: dowiedziałam się, że miesiąc rzeźby przed zawodami mi nie wystarczy, żeby się wyciąć, będę potrzebowała z 2-3 miesiące porządnej, ostrej pracy, żeby przygotować formę startową, zauważyłam istotne zmiany w gęstości włókien mięśniowych więc trening naprawdę działa.

Co jeszcze? Zauważyłam pewną niekorzystną rzecz: mam koło siebie zbyt dużo osób, każdy ma coś do powiedzenia na temat treningów itd, każdy coś innego, trochę się pogubiłam w pewnym momencie ale zaczynam się odnajdywać z powrotem.

Dieta perfekcyjna i zapięta na ostatni guzik i oby tak dalej!
I show must go on.