środa, 3 lutego 2010

Elitarny sport...

Kiedy robisz coś innego niż ogół społeczności, może nie do końca znanego innym trzeba przygotować się na to, że będziesz dla innych czymś dziwnym, jakims ewenementem... Trzeba mieć nie lada silny charakter, być upartym i pewnym swego aby wytrwać na mało popularnej drodze... Fitness sylwetkowy jest sportem raczej niszowym, elitarnym pod względem poświęcenia, tak naprawdę jest bardzo mało znany zwyczajnym ludziom. Przede wszystkim na hasło "fitness" każdy ma przed oczami zajęcia z fitnessu a mianowicie kilka panienek podskakujących do muzyki w pokoju obwieszonym lustrami. Tak naprawdę mało kto zdaje sobie sprawę, że fitness sylwetkowy jest znacznie bliższykulturystyce niż aerobicowi. Wymaga on treningów siłowych z ciężarami-i to nie małymi, wymaga diety, dużo poświęceń i samodyscypliny. Od kulturystyki odróżnia go jedynie objętość masy mięśniowej jaką trzeba wypracować.

Zawodów w kulturystyce czy fitnessie nikt nie ogląda w tv-nie wiem nawet czy jakieś stacje je emitują-ja gdy chcę obejrzeć relację z zawodów oglądam filmiki na portalu http://www.musculardevelopment.pl/, podejrzewam, że mało kto bedzie w stanie wymienić jakiś polskich kulturystów czy fitnesski-nie ma się co oszukiwać, nie jest to sport popularny i z niewiedzy o nim rodzi się wiele stereotypów i uprzedzeń. Nie bardzo rozumiem dlaczego na hasło "chłopak z siłowni" większość ludzi przywołuje sobie obraz napakowanego karka,ogolonego na łyso,ze złotym łańcuchem na szyi, w bmw i z ilorazem inteligencjii równym krawężnikowi... Przewinęłam się już przez 3 różne siłownie (jeśliby nie liczyć mojej ukochanej siłki przed remontem i miejsca zastępczego na czas remontu..) i typków pasujących do tego stereotypowego opisu było zaledwie kilku. Są to zupełnie noermalni ludzie-studiują,pracują,niektórzy mają już żony i dzieci-nie ustepuja swoim IQ ogółowi społeczeństwa a pod względem gotowości do poświęcenia i siły charakteru przewyższają statystycznego człowieka... Z niewiedzy biorą się uprzedzenia i rodzą się krzywdzące stereotypy.

spotykam się z bardzo różnymi opiniami na swój temat w kwestii moich treningów:
ludzie przychodzący pierwszy raz na siłownię patrzą na mnie ze zdziwieniem-zwłaszcza faceci gapią się jakbym z kosmosu zleciała:D Widać też,że jest im głupio,że nieraz targam ciężary większe od nich. Stali bywalcy mnie już znają: podziwiają i szanują. Ten szacunek wiele dla mnie znaczy zwłaszcza,że dość długo musiałam na niego pracować. Panienki przychodzące na siłownię patrzą jak na wariatkę-podczas kiedy one chichoczą z koleżanką,machając niespiesznie nogami na jakiejś maszynie z w zasadzie zerowym ciężarem-jakaś mała,czarnowłosa dziewczyna zapiernicza z ciężarami razem z facetami. Zdaży się,że ktoś z nowicjuszy podejdzie,zagada,popyta,powie,że podziwia... Ogromne przerażenie z kolei budzi u facetów widok,kiedy po treningu biorę odżywki. Siadam wtedy przy barze odżywkowym: robię sobie kreatynę,biorę HMB i aminokwasy. Zjadam kilka wafli ryżowych,żeby uzupełnić utracony podczas treningu glikogen...

Znajomi i ludzie,których poznaję nie chcą wierzyć. "Czym się interesujesz?" -"trenuję fitness sylwetkowy,no wiesz...podnoszę ciężary..." nikt nie chce wierzyć,wszyscy się dziwią,pada lawina pytań: a ile wyciskam, a po co to robię, a czy chcę wyglądać jak kulturystka, a co jem, a co biorę, a jak ćwiczę... Każą pokazywać i napinać mięśnie:D Wiem,że może moja osoba jakoś nie pasuje do wizerunku kogoś,kto podnosi ciężary ale...to może i lepiej. Lubię łamać konwenanse:p Ludzie nie rozumieją dlaczego odmawiam sobie słodyczy,czemu nie pijam alkoholu,po co tyle razy w tygodniu chodzę na silownię...

Rodzina uważa,że oszalałam:D Gdy wspomnę w domu,że mam zakwasy Babcia zaraz zaczyna "no i po co się tak męczysz?!" Tata uważa,że niepotrzebnie ćwiczę,biorę odżywki,trzymam dietę skoro kulturystką już i tak nie zostanę:D Ciężko jest mi z nimi walczyć o jedzenie-całe szczęście,że mieszkamy osobno i jem to co potrzebuję-Oni wkurzają się,że gdy przychodzę do nich to nieraz przynoszę własne jedzenie specjalnie przygotowane,że odmawiam słodyczy,ciast,że nie chcę jeść tego co mi proponują...

Nie jest łatwo... Ale warto!

3 komentarze:

  1. podziwiam ludzi z pasją a Ty niewątpliwie do takich ludzi się zaliczasz:)Sama chciałabym znaleźć w sobie taką pasję ale póki co szukam:))) A stereotypy to tylko przejaw ograniczenia czyjegoś intelektu i nie warto zwracać na nie uwagi:)) pozdrawiam:) paola

    OdpowiedzUsuń
  2. A Ty mi tu na ojca i babke nie narzekaj:p Albo przynajmnie wspomij o siostrze, która nie krytykuje;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak,tak: przepraszam publicznie moją SIOSTRĘ za to,że nie napisałam,że ona nie krytykuje i że zabiera mnie na kawę i nawet ją stawia jak nie mam już kasy:D I na szarlotkę na gorąco ale o tym ciiii...
    :D

    OdpowiedzUsuń