piątek, 5 marca 2010

Sezonowcy

***Już na samym początku chciałabym bardzo mocno i wyraźnie zaznaczyć, że tekst ten NIE ma na celu nikogo obrazić, nie jest on też do nikogo personalnie skierowany-dotyczy poprostu bardzo rozpowszechnionego i irytującego co niektórych ludzi zjawiska...***



Niestety okres wzmożonego nalotu sezonowców na kluby fitness ogłaszam rozpoczętym!
Są w ciągu roku okresy kiedy ludzie nagle przywiązują większą wagę do swojej fizyczności i postanawiają coś ze sobą zrobić-pierwszy taki moment w roku to oczywiście początek stycznia-ludzie zobligowani noworocznymi postanowieniami wykupują karnety w klubach fitness i zaczynają ćwiczyć-ta grupa rozchodzi się najszybciej: wiadomo-noworoczne postanowienia czegokolwiek by nie dotyczyły najczęściej błyskawicznie umierają śmiercią naturalną i zapał znika niemal tak szybko jak się pojawił. Poza tym zima nie jest idealną porą na zaczynanie treningów dla kogoś kto tego nie kocha: jest to okres częstych przeziębień (czytaj: pretekstów do opuszczenia treningu),ujemnych temperatur,śniegu-ludziom się nie chce chodzić do klubów fitness,przebierać z takiej ilości ubrań co jest oczywiście kolejnym czynnikiem zniechęcającym. Poza tym zimą znacznie trudniej jest trzymać dietę i mamy wtedy skłonności do obżerania,przejadania się co z kolei prowadzi do braku utraty wagi (nawet mimo ćwiczeń) a może i nawet jej wzrostu co już definitywnie zniechęca "styczniowych sezonowców"-i tak najwytrwalsi pochodzą do kńca stycznia i na tym się w większości przypadków kończy.
Przez luty i marzec można spokojnie poćwiczyć-ale gdy tylko zrobi się nieco cieplej i ludzie poczują choć mały powiew zimowej aury-zaczyna się! Tłoki na siłowniach,długie kolejki do maszyn aerobowych,brak wolnych miejsc na zajęcia fitness,przepełnione sauny i baseny,znaczny wzrost sprzedaży odchudzających suplementów... I wszyscy Ci ludzie tłumnie ściągający do świątyń sportu i kultu ciała przychodzą tu oczywiście z zamiarem wypracowania zadowalającego wyglądu na lato! Powtarzają sobie "tym razem porządnie biorę się za siebie", "tym razem będę super wyglądać na plaży" a skończą tak jak zwykle. Wśród nowo przybyłych na siłownię panów popularny jest zwrot "sylwetka plażowa" albo "pakiet imprezowy"-oznacza to mniej więcej tyle co zrobienie dużej łapy,wypukłek klaty i sześciopaka na brzuchu. I panowi ci, naiwnie wierzą,że do wakacjii uda im się wypracować te mieśnie i zrobią furrorę na plaży swoją sylwetką Apollina. Katują w kółko,nawet codziennie tylko te partie mięśni-nie bacząc na to,że mięsień potrzebuje regeneracjii by rosnąć,że między ponownym treningiem tej samej partii musi upłynąć określony czas,nie wspominając już o jakiejkolwiek estetyce,symetrii tego zamiaru-wyobrażacie sobie faceta z dużą klatką i łapami ale zwyczajnymi barkami? śmieszne prawda! albo bez zrobionych pleców. Albo dużego chłopa na małych,wątłych nóżkach (Hercules na glinianych nogach:) Ale gdzie tam-takim facetom nawet nie w głowie równy i harmonijny rozwój całego ciała-oni przecież potrzebują do letnio-plażowego szczęścia tylko pudzianowych łap i klaty. Ale nie mamy się co martwić o śmieszny wygląd tych panów-paradowanie z wyrzeźbionymi tylko wybiórczo mięśniami nie grozi im napewno-żaden z nich nie dopuszcza do siebie myśli,że aby zbudować mięśnie potrzeba czasu,poświęceń,wiedzy i cierpliwości. Rad instruktora sezonowcy nie słuchają-i nawet o nie nie proszą: "przecież ten facet to tępy koks-co ja się go będę pytać,sam wiem lepiej", dieta nie wchodzi w grę "bo ja tak oO se poćwiczyć przyszedłem,na wakacje,a nie diety jakieś",za to bardzo chętnie kupują jakieś "kozackie" modne odżywki,które oczywiście spożywają na samej siłowni pokazując wszystkim naokoło jacy to z nich super-sportowcy.
Panienki-sezonowcy wcale nie są lepsze... Przychodzą same,otoczone wianuszkiem rozchichotanych koleżanek,z chłopakiem... Często zachowują się jakby były na siłowni "za karę"-pokazującego im ćwiczenia instruktora pytają w kółko: "20? a mogę zrobić mniej?","a muszę tyle?","a czemu tak dużo?/a czemu to takie ciężkie?")-chodzą po sali do ćwiczeń ze zbolałą miną skazańca,w ogóle to zastanawiam się po co w takim razie przyszły. Są i takie,które desperacje mają niemal wypisaną na twarzy-na kilometr widać,że przyszły szukać faceta. I tak: mocne,drażniące,wieczorowe perfumy,mocny makijaż,wymyślne fryzury,ubrania bardziej w stylu disco niż nadające się do ćwiczeń,pobrzękujący nadmiar biżuterii,słodkie minki,kręcenie tyłkami,wywalone na wierzch cycki-nie są to rzeczy odpowiednie na trening. Pocieszający jets jedynie fakt,że na mało kim taka panianka robi wrażenie-znakomita większość patrzy na takową z politowaniem.

Dlaczego pojawienie się sezonowców tak wkurza normalnie ćwiczących?! Ktoś zaraz powie,że siłownia jest dla wszystkich i będzie miał oczywiście rację. Ale istnieje też coś takiego jak zasady współżycia społecznego. Raczej nie patrzy na innych dziewczyna,która okupuje bieżnię godzinami chodząc z zawrotną prędkością żółwia błotnego czytając w tym czasie książkę/gazetę/plotkując z przyjaciółką na bieżni obok/plotkując z przyjaciółką przez telefon/oglądając tv (w niektórych siłowniach) I ciekawa jestem czy taka delikwentka ma w ogóle świadomość czym jest katabolizm (po po godzinie zasuwania na bieżni stan katabolizmu jest już niezły!)i co to bezpośrednio oznacza dla jej ciała... Sezonowcy nie szanują nic i nikogo wokół siebie! Okupują sprzęty zapominając,że nie są sami na siłowni i że serie robi się na zmiany z kimś kto też chce tam robić,ani myślą się dzielić...


Niestety obecność sezonowców popsuła mi nieco treningi-aerobowe są niemal niemożliwe do wykonania-w zeszłą środę musiałam jechać do domu bo kolejka do każdej maszyny były tak wielka,że aż do zamknięcie bym się na żadną nie dostała. WIęc moje aeroby narazie leżą i kwiczą-jak tylko zrobi się nie co cieplej to będę napewno biegała na powietrzu. Teraz jest dla mnie niestety za zimno-jestem bardzo wrażliwa na chłód,ciepłolubna,cierpię gdy jest mi zimno i często się przeziębiam:( Dobrze,że chociaż siłówki bez większych kolizjii...

1 komentarz:

  1. Dokładnie! Gratuluję wpisu! Mam takie same odczucia, ale nigdy nie chciało mi się ich spisać i gdzieś opublikować. Ty zrobiłaś to doskonale, wnikliwa analiza, fajnie napisana stylistycznie. Jednym słowem 100% na plus! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń